Reklama

Wiadomości

Gdybym był premierem…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czasami prosty eksperyment myślowy przynosi istotne odświeżenie oglądu świata. Jak wiadomo, wyobraźnia nie ma granic i właściwie każdy z nas może sobie wyobrazić, co zechce. Pewnie Państwo wyczuli, że trochę skradam się jak kot, aby okazać obowiązkową modestię przed tym, co zaraz napiszę. No fakt... Często zdarza mi się jednak, że po spotkaniach z publicznością, na których większość czasu poświęcam na opowiadanie o polityce, a mniej już o literaturze i reporterskich doświadczeniach, podchodzą do mnie Obywatele i Obywatelki i zadają niezmiennie to samo pytanie: Tak pan czasem śmiesznie, a czasem strasznie analizuje nasze życie polityczne, politykę rządu, to niech pan powie, co też pan by zrobił, gdyby naraz się okazało, że właśnie został pan premierem?

Reklama

Początkowo machałem – w odpowiedzi – ręką, ale podobne kwestie ciągle powracają, więc uznałem, że być może czas dokonać takiego niemożliwego, acz przecież niezabronionego eksperymentu myślowego. Nie ma się co przed tym uchylać, bo jak się powiedziało „a”, to należy konsekwentnie powiedzieć i „b”... No i stoję sobie przed jasnym obliczem pana prezydenta i właśnie odbieram nominację na premiera. Potem wsiadam do limuzyny i mknę do „jakże ważnego gabinetu”. Tu siadam przy biurku i namyślam się: co też właściwie chcę zrobić, czego najbardziej potrzeba mojemu krajowi – bo przecież zakładamy, że zostaję premierem desygnowanym przez niepodległościowe chrześcijańskie stronnictwo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po pierwsze, układam sprawy na różnej wagi stosy. Na tym najbardziej poważnym lądują kwestie ubezpieczeń społecznych i służby zdrowia. Tu ciągle nie ma żadnego solidnego systemu, a jedyna polityka, która się toczy w tej materii, polega na odsuwaniu tego problemu na potem. Dosypuje się pieniędzy z budżetu państwa i jakoś to trwa, no bo – jak mawiał dobry wojak Szwejk: „Przecież zawsze jakoś było, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś tam nie było”. W tej dziedzinie i ja nie dokonam rewolucji. Po prostu raczkiem, powoli zacznę wprowadzać konkurencyjny wobec obecnego mechanizm ubezpieczeń społecznych oparty na komercyjnym rachunku, tak aby każdy miał szansę zgromadzić w nim jakąś okrągłą sumkę.

W służbie zdrowia wprowadzę obowiązek odpracowywania sześciu lat studiów medycznych w państwowych placówkach służby zdrowia. Będzie to polegało na tym, że studia przestaną być formalnie bezpłatne, tylko każdemu studentowi będzie udzielany – przez państwo – wymierny kredyt wystarczający na studiowanie, aż do uzyskania dyplomu ukończenia uczelni. Potem ten kredyt trzeba będzie odpracować w służbie zdrowia, przy czym każdy miesiąc będzie odpowiednio wyceniony – obok pensji lekarza rezydenta. Oczywiście, sam system finansowania służby zdrowia i jej organizacja wymagają wielkiej zmiany, ale to już odrębna historia.

Reklama

Na tym samym stosie wyląduje nasza polityka zagraniczna. I tu po prostu zmienię (a raczej realnie stworzę) jej paradygmat. Zamiast obowiązkowych sojuszy i niejasnej ideologii, np. opartej na twierdzeniach Jerzego Giedroycia, sformułuję zasadę rozpoznania sił i wykorzystania ich we własnym interesie. Zasada polega na tym, że to, co w naszym położeniu geopolitycznym dotychczas uważaliśmy za dopust Pański, teraz będziemy wykorzystywać na korzyść Polski. Taka polityka musi, oczywiście, opierać się na niewielkich, ale wyśmienitych służbach specjalnych i świetnej, zdyscyplinowanej ideowo dyplomacji. Na czym to polega? Ot, jeśli rozpoznamy, że Niemcom na czymś szczególnie zależy, to zachowujemy się tak, jakby bez nas uzyskanie tego celu było o wiele trudniejsze. Podobnie zachowujemy się wobec Rosji. Tym sposobem Polska powoli staje się pragmatyczna i sprytna. Tak przecież musi czynić każdy, kto zauważa, że w ciemnej uliczce zmierza ku niemu dwóch tęgich drabów, z dwóch stron. Każdy z nich ma tyle siły, aby nas powalić w pojedynkę, a cóż dopiero dwóch.

Na domiar złego orientujemy się, że nie ma dokąd uciekać. Cóż zatem musimy zrobić, aby uniknąć klęski? No, musimy wykorzystać siłę jednego przeciwko sile drugiego. Są takie style walki, które wykorzystują impet napastnika do skierowania go w inną, pożądaną przez nas stronę. Po prostu zamiast synergii energii napastników musimy uzyskać zjawisko skierowania ich impetu w kolizyjnym dla nich kierunku. Mogę też szukać pomocy na zewnątrz, ale tylko przy założeniu, że blisko jest moja rodzina, bo inni nie będą się kwapić z włączeniem się do tak ryzykownej rozgrywki. Taką rodziną jest dla nas polska diaspora na emigracji – zawsze warto o tym pamiętać. W polityce zagranicznej środek ciężkości naszego myślenia nie może leżeć ani w Moskwie, ani w Berlinie, ani też w Waszyngtonie, a już na pewno nie w Brukseli czy Tel Awiwie. On musi być utworzony i rozwijany tu, nad Wisłą. Takie jądro polskiego myślenia skutkujące skutecznymi strategiami.

Jak więc widzicie, w sprawach najbardziej palących, dużych i ważnych posłużę się raczej precyzyjną ideologią niż gotowymi projektami ustaw i uregulowań prawnych. Kiedy bowiem mamy wyznaczony kierunek, to i środki do jego realizacji stają się oczywiste.

Reklama

Jest kilka dziedzin, w których przedstawiłbym gotowe rozwiązania. Jedną z nich jest ustrój służb specjalnych i zapewnienie cywilnego nadzoru nad nimi. Od dawna postuluję, aby ministrowi koordynatorowi służb specjalnych podlegały dwa specjalistyczne biura: Biuro Analiz Kryminalnych, nadzorujące pracę formacji policyjnych i grupujące wiedzę na ten temat, oraz Biuro Analiz Specjalnych, które będzie nadzorowało pracę działających w naszym kraju służb specjalnych. Powinna istnieć jedna wyspecjalizowana i niezbyt liczna agencja zajmująca się sprawami wywiadu i kontrwywiadu. Jej główne zainteresowania powinny być skupione na działaniach nakierowanych na Niemcy i Rosję, każdy inny kierunek byłby działaniem nadzwyczajnym.

W gospodarce na reformę czekają prawo podatkowe oraz ZUS. Jako premier musiałbym postępować tak, aby mi się budżet nie rozwalił, jednak przyświecałaby mi prosta zasada: jeśli owce są strzyżone zbyt nachalnie, to – z czasem – zaczyna ich wyraźnie ubywać, jeżeli natomiast daje im się nieco swobody i zaufania, to stado szybko się powiększa. Na pytanie zatem: Czy strzyc to, co jest, coraz mocniej i do gołej skóry, czy też zadbać o to, aby stado nieustannie się powiększało? – odpowiedź może być tylko jedna. Mniejszą łyżeczką, a z większej liczby garnuszków ostatecznie naczerpie się więcej niż chochlą z jednego garnka.

Jeżeli zadbam o rozwój spółek Skarbu Państwa, to uzyskam z nich dywidendę, która zrekompensuje obniżenie i uproszczenie taryfy podatkowej, ostatecznie jednak zwiększy się liczba tych, od których państwo czerpie podatki.

Reklama

Osobną sprawą jest polski rynek medialny. To, że znajduje się w stanie ciężkiej choroby, jest widoczne gołym okiem. Premier nie ma zbyt wielu narzędzi ku temu, aby tę sytuację poprawić. Zadbałbym jednak o to, aby media publiczne stały się mediami modelowymi, które nie tylko rozwijają różne wartościowe formy dziennikarstwa i rozrywki, ale także w bardzo niewielkim stopniu podlegają politycznym naciskom. Jednym słowem, na pewno odwołałbym obecnego prezesa TVP i na jego miejsce pozyskał człowieka z dużym dorobkiem, autorytetem i co najważniejsze – wizją rozwoju państwowej telewizji. To, oczywiście, temat na osobny felieton, jednak to właśnie od premiera zależy, jakie standardy medialne są propagowane za publiczne pieniądze. Pamiętajmy o tym, że im lepsza TVP, tym większy nacisk na dostawców codziennego chłamu z mediów prywatnych.

Wszystkie opisane tu hasłowo posunięcia przychodzą mi do głowy od razu, gdy stawiam się w sytuacji myślowego eksperymentu polegającego na pytaniu: No, dobrze, tak pan krytykuje, a więc co by pan zrobił na miejscu premiera?

Funkcja premiera to często umiejętność godzenia wody z ogniem i podejmowania wysoce niepopularnych decyzji. Odpowiedzialność, jaka wiąże się z wykonywaniem tego zadania, pokazuje, że bardzo niewiele osób jest prawdziwie predestynowanych do pełnienia tej funkcji. Na całe szczęście ja nigdy nie stanę przed decyzją o realnym sprawowaniu tego urzędu, ale skoro Państwo tak często o to pytają, to właśnie postarałem się pokazać, że w sytuacji, gdy wielu mówi, iż nic się nie da zrobić, naprawdę można zrobić bardzo wiele.

2018-06-27 09:37

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pokolenie Nowaków

Niedziela Ogólnopolska 2/2020, str. 45

[ TEMATY ]

felieton

B. Sztajner/Niedziela

Prof. Jan Żaryn

Prof. Jan Żaryn

Prof. Jerzy Robert Nowak, wychowany w atmosferze patriotycznej, zderzył się w uniwersyteckiej „warszawce” przełomu lat 50. i 60. z zastanym i zabetonowanym światem z jednej strony wykładowców marksistów, z drugiej – młodzieży inteligenckiej wywodzącej się z rodzin komunistycznych.

Święta Bożego Narodzenia, a szczególnie dni, które po nich nastąpiły, to był dobry czas, by wziąć na warsztat zaległe lektury. Wśród moich zaległości znajdują się m.in. liczne wspomnienia – od ziemiańskich, po zapisy pamiętnikarskie ludzi żyjących wśród nas. Ta gałąź literackiej aktywności interesuje mnie szczególnie, gdyż sam piszę od dziesięcioleci dziennik, który – mam nadzieję – przeczytają kiedyś przynajmniej moje dzieci, wnuki i prawnuki. Czego ja im nie zdołam przekazać, może odkryją dzięki tej lekturze. A dziś ja odkrywam!
CZYTAJ DALEJ

Nigeria: biskup katolickiej diecezji Kontagora potwierdził uwolnienie 130 uczniów i personelu porwanych ze szkoły

2025-12-23 15:02

[ TEMATY ]

porwanie

Nigeria

uwolnieni

Vatican Media

W poniedziałek biskup Bulus Dauwa Yohanna, ordynariusz katolickiej diecezji Kontagora w Nigerii, potwierdził uwolnienie 130 uczniów i personelu porwanych ze szkoły podstawowej i średniej św. Maryi w Papiri 21 listopada. Ofiary te stanowiły część grupy 315 osób, które zostały uprowadzone nocą z terenu szkoły przez uzbrojonych napastników.

Według nigeryjskich władz, wszyscy uczniowie i personel związani z tą szkołą są już wolni. Wiadomość o uwolnieniu jako pierwszy podał w serwisie X rzecznik prezydenta Nigerii.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Maryjny wieczór uwielbienia

2025-12-23 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

W Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach odbywają się comiesięczne Maryjne Wieczory Uwielbienia. Ostatni Maryjny Wieczór Uwielbienia animowany był przez uczestników warsztatów liturgiczno-muzycznych prowadzonych w Sulejowie.

Zespół muzyczny i chór pod batutą dyrygenta i muzyka Huberta Kowalskiego, włożyli całe serce, by jak najpiękniej oddać chwałę Panu i uczcić Niepokalane Serce Maryi. Najważniejszym elementem spotkań jest adoracja Najświętszego Sakramentu oraz możliwość spowiedzi, przy śpiewie zespołu scholii rodzinnej. - Nasze wieczory prowadzimy już od 9 lat. Po kilku latach przybrały one formę pierwszych sobót Maryjnych. Nasz kościół to jednocześnie Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, a jak wiadomo pierwsze soboty poświęcone są naszej Mamie. Zamysłem wieczorów jest, by gromadzić się na modlitwie i uwielbieniu Pana Boga, Jezusa i Maryi. W tym czasie mamy możliwość podziękować, przeprosić i poprosić o to co mamy w sercu. Każdy z nas przychodzi ze swoimi intencjami, podczas każdego wieczoru przechodząc wokół obrazu możemy zanieść Matce wszystko co przynieśliśmy tego konkretnego dnia. Każdy wieczór jest inny. Jedyne co niezmienne to nasza obecność i modlitwa – tłumaczy Agnieszka Podgórska, inicjatorka Maryjnych Wieczorów Uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia i warsztatów liturgiczno-muzycznych. W murach zabytkowej świątyni zabrzmiały takie utwory jak „Ojcze prowadź nas”, „Jeshua” czy „Z dawna Polski Tyś Królową”. Zorganizowane w Sulejowie zostały warsztaty liturgiczno-muzyczne oparte na adwentowych pieśniach dawnych i współczesnych. Tegoroczne warsztaty miały dwa szczególne momenty. Pierwszy to prowadzony przez uczestników warsztatów Maryjny Wieczór Uwielbienia w parafii św. Wojciecha w Łodzi, podczas którego wielu ludzi dało obraz swojej wiary. Drugi to msza kończąca warsztaty w parafii św. Floriana w Sulejowie, której przewodniczył biskup Piotr Kleszcz. Po mszy odbył się krótki koncert przygotowanego przez uczestników spotkania materiału.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję